Nauczyciele z pięciu placówek oświatowych w Myszkowie zapowiadają udział w Ogólnopolskim Strajku Nauczycieli, który ma odbyć się 8 kwietnia 2019 roku. Nauczyciele maja wiele postulatów do rządu, ale najważniejszy dotyczy podwyżki wynagrodzenia.
Udział w Ogólnopolskim Strajku Nauczycieli zapowiedziały: Szkoła Podstawowa nr 1 w Myszkowie, Przedszkole nr 5 im. Marii Konopnickiej w Myszkowie, Zespół Szkolno - Przedszkolny nr 4 w Myszkowie, Liceum Ogólnokształcące. im. mjr. Henryka Sucharskiego w Myszkowie i Szkoła Podstawowa nr 4 w Myszkowie.
Przygotujcie się na pozostawienie dzieci i młodzieży w domach.
PAWEŁ GĄSIORSKI
Kończyłem SP nr 1, to było dawno, ale to byli NAUCZYCIELE ( P. Karasiuk, P. Filipecka, P. Chmielnik, P. Banyś wielu innych. To byli Nauczyciele z powołania !!!!!! W tym starym budynku uczyło się ok 850 uczniów na 3 zmiany, w klasach było po 40 – stu uczniów. Nie było sali gimnastycznej, lekcje We Fu odbywały się na korytarzach które służyły również jako szatnie. Ciekawy jestem jak dzisiejsi pseudo -nauczyciele odnależliby się w tamtych warunkach. A dzisiaj co ? Za duże klasy bo mają po 20 kilku uczniów, muszą sprawdzać klasówki a jeszcze muszą je zbierać do domu ? Proponuję nie po 1000 zł a przynajmniej po 2000 zł, klasy o połowę mniejsze niż obecnie zmniejszyć pensum do – góra – 20 godz tygodniowo, czyli, mówiąc kolokwialnie obecni nauczyciele robią sobie jaja z takiego PIĘKNEGO zawodu.
Dziś faktycznie jest w klasie 20 uczniów, ale z tego połowa, o ile nie więcej ma zaświadczenie o zespole Aspergra, dysgrafie, dysleksje, syskalkulie, dysortografie, ADHD, FAS itd i zwolnienia z WF. Inne czasy, nie można na dziecko krzyknąć, a tym bardziej uderzyć linijką czy postawić w kącie. Wezwani rodzice mówią, że dziecko jest cudowne nauczyciel sobie nie radzi, a że potrafi uderzyć matkę to przecież nic wielkiego. Podejrzewam, że ci wymienieni nauczyciele nie odnaleźli by sie w dzisiejszej szkole. Nie poradzili by sobie, z natłokiem papierów do wypełnienia, z roszczeniowymi rodzicami i rozwydrzonymi do granic bólu dzieciakami.
Tak naprawdę to jaki jest czas pracy nauczycieli?
Ile godzin tygodniowo jest obowiązkowe?
Ile dni wolnych mają w roku ?
Pytam,bo jeżeli w jakiejkolwiek pracy nie ma ktoś przepracowane 40 godzin tygodniowo i nie ma możliwość skorzystania z urlopu wypoczynkowego płatnego w wymiarze 26dni, nie ma wypłaty na rękę ok 2200pln więc nie jest to praca na cały etat.
A nauczyciele narzekają, ciągle im mało to jest odwieczny ich problem a godzin tyle co na pół etatu??
A głowy dwa metry nad ziemią, tacy czują się ważni i lepsi od innych.
Mam nadzieję, że pośród postulatów finansowych, znajdują się też te dotyczące bezpośrednio uczniów tj. odchudzenia podstawy programowej, rozwijania pasji u dzieci itp. odnoszę wrażenie, że w całym tym sporze uczeń i rodzic najmniej się liczą.
W dobie ponowoczesności doszło do tego że “wychowawcy” dla” poprawności” politycznej demoralizują nam młode pokolenie, stosując przy tym manipulacje jezykowe.
Mają prawo do strajku – w porzadku., ale w tak perfidny sposób ułożyć kalendarz sporu zbiorowego …. Ilu nastolatków, maturzystów nie wytrzyma psychicznie czy ktoś się nad tym zastanowił.???
Oto, co i ja czuję w obecnej sytuacji. Nic dodać, nic ująć.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/listy-do-redakcji-mam-juz-tego-dosyc-nauczyciele-wszedzie-glosza-polprawdy-i/g54fr57 mi
Nauczyciel pracuje 18h w tygodniu nie 40h. Czyli niecałe 4h dziennie. Nie piszcie że pracuja po 8h bo godziny pracy poza tablica to dyrdymaly i nie ma ich w rzeczywistości, a jak napiszą że trzeba kiedyś sprawdziany sprawdzić itp to wcale nie trzeba ich tak często robić a w normalnej pracy często się zostaje ponad 8h a nie żeby z 4h dopełnić do 8h. Poziom nauczania jest taki jaki jest, całymi klasami dzieci chodzą na korepetycjie aby mieć lepsze oceny, może kiedyś byli nauczyciele z powołania napewno nie teraz a skoro tak mało zarabiają to proszę niech pokażą na łamach tego portalu swoje pity za poprzedni rok, proszę bardzo to wtedy będziemy rozmawiać. Nauczyciele maja bardzo dobre pensje, od każdej złotówki wszystkie podatki odoprowadzone. Wiele osób które mają dyplomy magistra pracuje na najniższej krajowa a pod stołem dostają resztę. Skoro u mnie w pracy mało zarabiam to też mam zrobić strajk? Nikt mi tego nie umożliwi, jeśli tak jest nauczyciela źle to przecież są wykształceni obeznani i niech zmienia sobie pracę na lepszą, lżejsza, lepiej płatna już to widzę jak zobaczą jak się pracuje naprawdę…
bardzo chętnie przepracuję 40 godz tygodniowo…
nie będę musiał przychodzić na :
– popołudniowe obowiązkowe szkolenia,
– narady RP,
– konsultacje i zebrania z rodzicami,
– nie będę musiał studiować w soboty i niedziele ( po co mi aż 8 kierunków studiów) . Za komuny wystarczyła matura , a teraz musimy utrzymywać uczelnie ( studiujemy, studiujemy i g…..z tego mamy),
-nie będę musiał po nocach tworzyć zbędnej papierologi ( ipety i inne bzdety)
– nie będę sprawdzał wieczorami sprawdzianów ,kartkówek,itp.
– nie będę jeździł na zielone szkoły ,wycieczki i inne wyjazdy
starczy tego biadolenia , bo każdy wie co robi nauczyciel.
Lubie pracę z dziećmi , więc nadal jeszcze pracuję .Bardzo poważnie zastanawiam się nad zmianą , bo muszę utrzymać rodzinę , też chcemy godnie żyć.
A jak dadzą 1000zl podwyżki to wszystko będzie już super? Dzieci przestaną przeszkadzać na lekcjach, nie będą musiały chodzić już na korepetycje? Myślisz że w normalnej pracy nie zostaje się po godzinach? Pracujące soboty czasem niedzielę? Wyjazdy służbowe? Nie możesz iść na l4 jak zachorujesz bo będziesz mieć nieprzyjemności , problem z dostaniem urlopu itp? Zmień pracę zobacz jak wygląda praca u prywaciarza i zarobki i jak szybko zatesknisz za praca nauczyciela, wiem coś o tym. Pozdrawiam
Bożenka ..Kto Ci każe pracować u prywaciarza? Jeżeli masz trochę oleju w głowie, to załóż własny biznes i nie pierdziel ,że u prywaciarza jest źle?
Ja lubię swoją pracę , ale pracuję więcej niż 40 h tygodniowo za 1800 zł. Jestem początkujący. Za takie pieniądze ciężko utrzymać rodzinę i godnie żyć. Muszę poszukać lepszej pracy. Jako informatyk w prywatnej firmie zarobię więcej !!!Niech się inni użerają z Waszymi dzieciaczkami.
Ja pracuje u prywaciarza i nie narzekam ciągle że to źle tamto źle, praca jest ciężka ale pracuje a nauczyciele maja dużo lepiej w porównaniu z innymi a ciągle źle jest wystarczy że podwyżkę dostaną i jest ok. Skoro zarabiasz tylko 1800zl i masz olej w głowie to normalny jesteś żeby za tyle pracować? Ja bym za tyle nie pracowała i zmieniła pracę albo sam sobie załóż firmę skoro taki mądry jesteś i tak Ci ciężko.
Dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną 🙂 Ostatecznie mam pomysł na własny biznes. Raczej z oświatą pożegnam się na zawsze. Jest to mój wymarzony zawód, ale za takie pieniądze nie będę pracował. Jestem młody , mam 2 kierunki i trzecią BIDĘ . Nawet nie stać mnie na porządny , wypasiony wyjazd z rodziną na wakacje. Nie będę się użalał, bo inni mają gorzej , ale to nie znaczy ,że ja i moja rodzina w tej najbiedniejszej grupie musi BYĆ.
I tu jest odpowiedź dlaczego dzieci chodzą na korepetycje, dlaczego np. geograf uczy matematyki, dlaczego nauczyciele są mierni. Bo ludzie bardziej zaangażowani w swoją pracę uciekają z zawodu. A do szkoły trafiają najgorsi z absolwentów pedagogiki Chcecie mieć, bardzo dobrą jakość za grosze, a tak się nie da. Średnia wieku nauczyciela pracującego w szkole to 44 lata. jeśli do szkoły trafia młody człowiek – jest stażystą i ta sytuacja trwa 8 lat i pracuje za 1600 zł. Jeśli jest to kobieta i rodzi dzieci to ten stopień stażysty trwa dłużej. A teraz pomyślcie, że to wasze dziecko chce zostać nauczycielem. przecież taka fajna praca tyle wolnego i tak dobrze sie zarabia.
Bożenka zostań nauczycielem!!!!! Koniecznie. Miliony będą cię kochały bo nie będziesz robić sprawdzianów. No bo jak sprawdzać komuś wiedzę i umiejętności gdy się ich samemu nie posiada….
Choćbym chciała to nauczycielem nie zostanę ponieważ nie mam znajomości i nikt do szkoły mnie bez nich nie zatrudni
a tu się kochana mylisz. niespodzianka, złóż cv i jeśli masz przygotowanie pedagogiczne to normalnie z otwartymi ramionami z kwiatami z chlebem i solą. Wiesz ilu nauczycieli brakuje? i nich nie chce przyjść? zdziwiłabyś sie. tylko wiesz… pensja 1600 zł, ale za to tyle wolnego, ale tylko w wakacje i ferie. nie wtedy kiedy chcesz, ale to przecież zrozumiale. No i na szkolenie od razu musisz wydać doskonalajace, bo uczyc sie musisz cały czas. i kupic własą drukarkę, papier tusz, ksiązki i inne rekwizyty na zajęcia, aby były atrakcyjne. itd… no ale przecież dostaniesz 13 będzie cię stać.
Bożenka ….nie bój żaby…..już wkrótce odejdą na emeryturę 55 plus ( takich w szkole uczy najwięcej ) , a i młodzi stażyści też pouciekają .
Podchodząc do danego tematu zdrowo.
Wystarczy się zastanowić : Czy ty byś pracował/a za drobne i wykonywał/a powierzoną pracę w 100% ?
Jaka płaca taka praca. A tu chodzi o edukacje naszych dzieci . Skoro były miliardy na Rydzyka czy na TVP .
Wg mnie żaden nauczyciel nie powinien wrócić do pracy dopóki podwyżki nie wejdą w życie . I Wszystko !
Są tacy nauczyciele, którzy bez podwyżek pracują na 100%, są i tacy, którzy i po podwyżkach nie będą tego robić. Oświata niewątpliwie wymaga bezwzględnej reformy, ale póki dyrektor jest wskazywany przez burmistrza, konkursy są fikcja i na długo przed ogłoszeniem konkursu wszyscy wiedzą, kto będzie dyrektorem, póki będzie istnieć Karta Nauczyciela, a w szkołach dalej będzie nepotyzm i polityka, dotąd nic się nie zmieni. Popieram nauczycieli, ale jestem za gruntowną reforma oświaty, a nie tylko za podwyżkami dla nauczycieli.
WŁADZA UDAJE ŻE PŁACI !
TO NAUCZYCIELE UDAJĄ ŻE PRACUJĄ
PROSTE ! PRAWDA!!!
PS. PROPONUJE RANKING NA NAJGORSZĄ MYSZKOWSKA SZKOŁĘ.
OSOBIŚCIE OBSTAWIAM BUGAJOWĄ ZAWODÓWKĘ – TRUDNO ZNALEŹĆ BARDZIEJ DEBILNĄ SZKOŁĘ.
WARTO ZOBACZYĆ TEŻ JEGO OŚWIADCZENIE MAJĄTKOWE JAKO RADNEGO.
A WY JAK SĄDZICIE ? NO KTÓRA BUDA JEST WASZYM ZDANIEM NAJGORSZA???
BO POWTARZAM- JA STAWIAM ZA ZAWODÓWĘ.
To wyjedż na zmywak do Angoli albo podmywać szkopom tyłki. To miasto się Ciebie pozbędzie a Ty będziesz zarabiać “godziwe ” pieniądze. Proste jak drut ?
A ja takiego podejścia nie rozumiem. Człowiek umawia się na pewne warunki, akceptuje je przy podpisywaniu umowy i skoro się zgodził, to wykonuje swoją pracę solidnie i rzetelnie. Jeśli mu nie odpowiada, zmienia. Jak można zaakceptować warunki, a potem wykonywać obowiązki na pół gwizdka. To chyba sprawa etyki. Inną sprawą jest wysokość wynagrodzeń nauczycieli. Mam tylko nadzieję, że większość z nich nie udaje, że pracuje. W innym przypadku współczuję dzieciom.
A gdzie tak będą witać, chętnie złożę cv. We wszystkich myśliwskich szkołach słyszę, że nie ma miejsc.
Znalezione w Sieci:
Będę pisał ze swojej perspektywy, bo tak będzie najuczciwiej. Jestem nauczycielem wychowania fizycznego i wychowawcą świetlicy. Po szkole pracuję w klubie piłkarskim.
Zwykle mój dzień wygląda tak, że wychodzę koło 8-9 i wracam do domu o 20:00. Pociągnę tak maksimum jeszcze 3-5 lat.
Zacznę od legendarnych 18 godzin w pracy. W moim przypadku to nie jest 18 godzin, ponieważ na świetlicy etat wynosi 26 godzin, więc mam uśrednienie i pracuję 22 godziny na etacie. Ale załóżmy, że byłbym tylko nauczycielem wychowania fizycznego i miał 18 godzin. Do tego musimy dołożyć 2 „godziny kartowe”, czyli darmowe dwie godziny pracy z dziećmi. Zalewska je oficjalnie zdjęła ale nieoficjalnie pozostały. U nas w szkole realizuje je 100% nauczycieli. Czyli mamy 20 godzin.
Co miesiąc Rada Pedagogiczna i zebrania lub konsultacje – łącznie minimum 4 godziny – razem 21 tygodniowo. Librus (dziennik elektroniczny) – mnie, jako wychowawcy, który bardzo swobodnie operuje na komputerze, pozaszkolna obsługa go (frekwencja, dyżurni, wydarzenia szkolne, zebrania, spotkania, zmiany w harmonogramach, plany lekcji, kontakty z rodzicami) zajmuje około 2 godzin tygodniowo
(to jest naprawdę minimum). Dziennik zajęć pozalekcyjnych – kolejna godzina tygodniowo. To już 24 godziny. Spotkania i rozmowy (telefoniczne bądź osobiste) z rodzicami poza wyznaczonymi terminami zebrań – kolejna godzina tygodniowo, razem 25. Przygotowywanie do lekcji – minimum 2 godziny w tygodniu, to już 27.
Sprawdziany, kartkówki, prace, zeszyty, ćwiczenia (mnie to omija) – ok. 2-4 godzin w tygodniu, razem około 30 godzin.
Przygotowywanie apeli, wydarzeń szkolnych, występów – trudne do policzenia. Zawody, konkursy, warsztaty – trudne do policzenia.
Pisanie opinii o dzieciach, konspekty, sprawozdania i inne dokumenty szkolne – trudne do policzenia. Wyjazdy, wycieczki – trudne do policzenia. Ciekawym przykładem jest tu jednak Zielona Szkoła, na którą, jako młody (pełen energii) nauczyciel, jeździłem przez swoich pierwszych 6 lat pracy w szkole.
Żeby było jasne – mówimy tutaj o 14 dniach opieki, 24 godziny na dobę, nad dwudziestką dzieci. Całościowej opieki, tzn. z koniecznością radzenia sobie z sytuacją posikanego łóżka, ubrudzonych majtek, kradzieży dokonanych przez dzieci, chorób, wiecznych konfliktów w pokojach, pukania do drzwi o północy, wymiotów, płaczu za matką, usypiania, a później wstawania o 6 wskutek biegania dzieci między pokojami. Wszystko bez żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Jest jeszcze kwestia okienek, które dotyczą niemal wszystkich nauczycieli. Ja mam 2, to i tak niewiele, niektórzy mają po 4. W praktyce jest to 45 minut przerwy między jedną lekcją a drugą. Nieodpłatnej przerwy. Nic w tym czasie nie zrobisz, bo musisz wrócić przed dzwonkiem. Darmowe godziny w szkole.
Teraz pieniądze. Po ośmiu latach pracy w szkole, będąc zatrudnionym na pełnym etacie, z przygotowaniem magisterskim, zarabiałem niecałe 1950 złotych.
Moja partnerka, 3 rok w szkole, po studiach pedagogicznych, bez magisterski, na etacie zarabia około 1600. Zalewska wydłużyła staż młodym nauczycielom (w praktyce zmniejszyła ich wynagrodzenia), więc Magdzie zajmie znacznie dłużej osiągnięcie mojego etapu, nawet jeśli będzie pokonywała kolejne szczeble awansu tak szybko, jak to możliwe. Obecnie moje wynagrodzenie zasadnicze, bez nadgodzin, to około 2100.
Nie wiem kiedy będę zarabiał 2500.
Wracając do ilości godzin, musimy powiedzieć sobie wyraźnie, że to w żadnym wypadku nie jest polski wynalazek, iż nauczyciele nie pracują 40 godzin tygodniowo “przy tablicy”. Tak jest w każdym cywilizowanym kraju (i w większości niecywilizowanych). To naprawdę ma swoje uzasadnienie. Tutaj cytat z Łukasza Markuszewskiego, bardzo adekwatny:
“W mojej karierze zawodowej pracowałem w call center (na zmianach czternastogodzinnych), za barem (dwanaście godzin wieczorem i nocą), fizycznie przy taśmie (osiem-dwanaście godzin w niemal tej samej, półpochylonej pozycji stojącej), fizycznie biegając po magazynie z pakunkami, fizycznie wrzucając do bębna maszyny dwudziestokilowe worki z mąką, spisywałem dane z faktur na czas, rozdawałem też ulotki na mrozie a dzisiaj mam pracę biurową w korporacji.
I wiecie co?
Nie było nigdy nic bardziej wyczerpującego, żadnej bardziej męczącej pracy, niż praktyki nauczycielskie.
Któregoś dnia musiałem poprowadzić pięć lekcji i byłem po prostu wykończony. To jest jakieś cztery godziny niemal ciągłego mówienia, odpytywania, kontrolowania przepływu informacji, korygowania go i próbowania rozmaitych sposobów na dotarcie do ucznia.
Poza tym nauczyciel musi przygotowywać się do lekcji (tworzyć słynne konspekty, koszmar po prostu), przygotowywać sprawdzenia wiedzy, dokonywać ewaluacji uczniów i obłożony jest dodatkową masą papierkowej roboty, która na szczęście mnie nie dotyczyła.
Prawda jest taka, że nie da się prowadzić lekcji co dzień przez osiem godzin. To jest niemożliwe fizycznie
. To nie są powtarzalne czynności, które można wykonywać półautomatycznie i pozwolić w tym czasie myślom swobodnie szybować. To jest praca w ciągłym skupieniu, ciągłej analizie informacji zwrotnej, która jest bardzo obciążająca. Nawet bardzo zły nauczyciel będzie prowadzeniem lekcji bardzo zmęczony”.
Wracając do mnie: dziś był piątek i to jest mój najtrudniejszy dzień w tygodniu. Pracuję od 8:00 do 15:30, bez przerwy, z czego 6 godzin na sali gimnastycznej, reszta w sali lekcyjnej. Po pierwszych 4 godzinach jestem trupem. Pracuję na pełnych obrotach do około 11:30, później jadę na rezerwach paliwa. Nie da się. Hałas na sali gimnastycznej rozsadza głowę po około 3-4 godzinach. Sam hałas. A tutaj masz 15 konfliktów na 15 minut. Na pierwszej lekcji reagujesz szybko, celnie, dobrym komentarzem. Dzieciaki czują, że stoi przed nimi gość, które jest pełen energii i czasem odpuszczają. Ale na piątej lekcji już Cię nie ma. Jesteś wrakiem. Czterdziestka dzieci na sali, dwóch płacze, jeden kopie w kaloryfer, ktoś znowu rusza piłki bez pozwolenia i zaczyna kozłować, kiedy tłumaczysz ćwiczenie; dwie dziewczyny i jeden chłopak stoją nad Tobą i skarżą się, że tamta nazwała ją idiotką, a ten fauluje, a jeszcze inny ukradł mu bułkę. Masz 3 sekundy żeby rozwiązać te trzy konflikty, bo jeśli zajmie Ci to dłużej, ktoś inny to wykorzysta. Możesz operować krzykiem, wrzeszczeć na dzieciaki. Do pewnego etapu to nawet zdaje egzamin, przynajmniej pozornie, w jakimś pragmatycznym sensie. Ale jak dzieci są starsze to Ci odpowiadają, że masz na nie nie krzyczeć, a rodzice piszą pisma do dyrekcji i kuratorium. Zresztą i tak piszą, czy krzyczysz czy nie. Piszą, że sobie nie radzisz z ich dzieckiem, a przecież od tego jesteś.
Najpierw słyszysz od dzieciaka, że jesteś frajerem, a później czytasz pismo od matki, że sobie nie radzisz – to jest prawdziwa historia, nie z mojej szkoły, ale prawdziwa. Moja – że tak powiem – ulubiona.
Są oczywiście fajne klasy, gdzie idziesz z przyjemnością, ale generalnie jest naprawdę bardzo ciężko.
Ludzie pękają, serio, i będą rezygnować. Płaczą po nocach, znerwicowani, zastraszeni, za 2 koła miesięcznie.
Czy zabieram pracę do domu? Jak mógłbym nie zabierać!? Większość moich kolegów i koleżanek zabiera.
Siedzimy później w sobotę o północy u jednej z nich i obiecujemy sobie, że nie będziemy wracać do tego, co usłyszeliśmy w trakcie tygodnia, jak potraktowali nas uczniowie, jakie dramaty przeżywa dziewczynka, z którą rozmawialiśmy po lekcjach. Obiecujemy sobie, ale i tak rozmawiamy. Wykrzykujemy to, co nas boli, później przekonujemy się nawzajem, że musimy się zdystansować, że trzeba to olać, że jesteśmy coraz bardziej roztrzęsieni i za chwilę wylądujemy u psychiatry. Ale za moment znowu krzyczymy. Z poczucia totalnego braku szacunku, ale też z powodu bezradności, która jest dziś chyba najczęściej towarzyszącym nauczycielowi uczuciem w pracy. Jedna strona, to to, że nie potrafisz pomóc sobie, druga, że nie możesz pomóc tak wielu dzieciakom.
Jeszcze odnośnie retorycznej kalki w stylu: “Wiedziałeś na co się piszesz, jak ci się nie podoba, to zmień pracę”. To bardzo głupie, pisać w ten sposób. Mam świadomość, że za tą naiwnością stoi fundamentalna wiara w nieomylną i działającą nieprzerwanie, niewidzialną rękę wolnego rynku, która ma rzekomo w magiczny sposób prowadzić do równowagi w kosmosie, a już na pewno do samoregulacji kraju. Ale to nie działa. Rozumiem, że byliśmy tym karmienia przez ostatnie dekady, ale to naprawdę nie działa. Nie możemy wszyscy być programistami. Znajdźcie sobie wykres przedstawiający ilość aktywnych pielęgniarek w konkretnych grupach wiekowych w Polsce.
Za dwie dekady czeka nas zderzenie ze ścianą, jeżeli dziś rząd nie zrobi wszystkiego, by praca pielęgniarki była godnie opłacana. W tym miejscu od razu dodam, że moim zdaniem pielęgniarki są w jeszcze trudniejszym położeniu niż nauczyciele.
Nie wspominając o wychowawcach domów dziecka, wychowawcach świetlic środowiskowych i innych zawodach, które są skandalicznie nisko opłacane.
Bożenka. W mojej szkole cię przyjmą bez znajomości. Tylko przyjdź, okaż się kwalifikacjami, no i umiejętnościami no i rozumem…
Chętnie pójdę, tylko nie piszesz, która to szkoła.
Tak na marginesie we wszystkich myszkowskich szkołach usłyszałam, że nie ma miejsc.
Bezpieczeństwo w sieci SAN Brocade I – polityki SCC, DCC i AUTH. Chroń swoje dane i wygraj na strona polskiekasynaonline24.com już teraz!